siedlisko sobibór fotograf ślubny Lublin lubelskie agroturystyka zimą wschód Polski Dzikie Historie
Pod koniec stycznia postanowiliśmy wyrwać się z codziennej rutyny i zrobić slow weekendowy wypad „into the wild”. Nie każdego dnia kończy się 27 lat, więc miejsce naszego pobytu również miało być wyjątkowe . Damian postanowił zrobić mi niespodziankę odnośnie tego gdzie jedziemy i co też tam będziemy porabiać. Niespodziewanie wylądowałam u krańca lubelszczyzny, gdzie wilki zawracają przed łosiami, a lokalny leśniczy zarzeka się że na porannej kawie widział rysia (drugi leśniczy też, ale to rzekomo z zazdrości,żeby nie być gorszym :)).
Siedlisko Sobibór
Siedlisko Sobibór zupełnie nas oczarowało klimatyczną atmosferą i wszechogarniającą ciszą, która go otacza.
To miejsce tworzą wspaniali ludzie, chętni zawsze zabawić rozmową, okraszoną anegdotkami. Co więcej gotują tak przepyszne jedzenie, że z jadalni wytaczaliśmy się jak dwie kuleczki.Przy gorącym winie i mruczących kotkach wymienialiśmy swoje marzenia odnośnie przyszłych ślubów jakie chcielibyśmy realizować, ponieważ tak się składa,że Siedlisko było i jest miejscem licznych ceremonii. Koniecznie sprawdźcie ich stronę, dzieją się tam piękne chwile !
Np. sylwestrowy ślub-niespodzianka. Para Młoda zaprosiła garstkę bliskich do wspólnego imprezowania, nie wtajemniczających ich,że jednocześnie jaki jest prawdziwy cel zjazdu. Zarządzony elegancki dress code uargumentowali planowaną wizytą…w teatrze.Nawet ich własne dzieci dowiedziały się o ślubie chwilę przed wyjazdem do urzędu!
Choć do samego końca zależało im na skromnej i swojskiej oprawie przyjęcia, gospodarze zdradzili,że dołożyli starań by uświetnić dzień pysznym jedzeniem i toastem na cześć Młodych.
Powiecie – no super, sympatyczne miejsce ale co tam można robić? Nie ukrywam,że najbardziej powinno spodobać się „mieszczuchom”, którzy chcą pooddychać świeżym powietrzem i wyciszyć się na wsi.
Dla spragnionych bardziej aktywnego spędzania czasu była organizowana wyprawa na biegówkach z przewodnikiem-leśnikiem.
Planowaliśmy wstępnie wybrać się na Ukrainę, ale nie mieliśmy paszportów (oczywiście), więc postawiliśmy na lokalne atrakcje takie jak starorzecze Bugu i Poleski Park Narodowy.
Nieopodal znajduje się również Włodawa, określana jako miasto trzech religii. Niestety, zarówno synagoga jak i cerkiew były w trakcie remontu podczas naszego pobytu.
W trakcie wycieczki napotkaliśmy sporo zwierzyny,w tym łosia, który prawie wszedł w nasz samochód.Także działo się. Niestety jestem najwyraźniej przyrodniczą łamagą i nic nie zdążyliśmy uchwycić.
W Poleskim Parku w okresie wiosennym można wędrować poprzez zielone mokradła i torfowiska, my podziwialiśmy zamarznięte jezioro Łukie.
Przeoczyliśmy jezioro Moszne ale światło nie czekało, zbliżał się zmierzch a musieliśmy wrócić do siedliska na wskazaną godzinę…ponieważ gospodarze przygotowali dla nas balię z gorącą kąpielą,wystawioną na zewnątrz,w śniegu i mżawce.
Parujące ciała w chłodzie zimowej nocy, puchaci milusińscy, ślady kopyt saren i orzeźwiająca lemoniada. Wcale nie najgorszy scenariusz.
Kończąc nasza podróż nie mogliśmy odmówić sobie postoju w Lublinie, gdzie stołowaliśmy się w żydowskiej restauracji „Mandragora”. Tam zastaliśmy sowicie okrapianą fetę z uczestnictwem starszych panów, świętujących prawdopodobnie mijającą rocznicę wyzwolenia obozów (lub po prostu ponowne spotkanie) W świetle ważnych wydarzeń, które targały społeczeństwo w trakcie tego niepozornego dnia, okres spędzony na odludziu nabiera dodatkowego kontekstu.
Ps: czy ktoś wie gdzie podziałam tą czapkę ?!
Spodobało się? Podobne wpisy dla Was :
Feel Free Farm
Tradycje Doliny Psarki
Niewarsztaty